To była niedziela, 24 marca 1996 roku. Mecz na absolutnym szczycie tabeli, wzbudził w Iławie wielkie zainteresowanie i na stadionie był komplet widzów. Stawka spotkania była ogromna. O „ciężarze gatunkowym” meczu z Petrochemią słyszało się zewsząd i przy każdej okazji. Z Płocka zapowiedziała swój przyjazd ponad tysiącosobowa grupa kibiców.
– Zainteresowanie meczem jest olbrzymie. Spodziewamy się kompletu publiczności – 5-7 tysięcy kibiców. Przyjazd do Iławy zapowiedzieli kibice Petrochemii. 30 autokarów z Płocka, kilkadziesiąt samochodów osobowych, nie licząc tych, którzy przybędą do Iławy pociągiem – to zmusza nas do podwojenia liczebności służb porządkowych i policji. Robimy wszystko, by boisko nadawało się do gry. Nie ma na nim już ani lodu, ani śniegu. Gdzieniegdzie tylko stoją małe kałuże wody – mówił dla Gazety Olsztyńskiej wiceprezes do spraw piłki nożnej Jezioraka, Kazimierz Paluszewski.
Z Witkowskim i solidnymi wzmocnieniami
W obozie spadkowicza z I ligi panowały bojowe nastroje i duża wiara w pokonanie lidera z Iławy. Pod wodzą nowego trenera Wiesława Wojno, który w poprzednim sezonie doprowadził Zagłębie Lubin do Pucharu UEFA oraz z nowymi piłkarzami: Dariuszem Podolskim z Widzewa, Ryszardem Remieniem z Lecha i Markiem Jakóbczakiem ze Stali Stalowa Wola, wicelider mierzył w powrót do ekstraklasy.
Mecz rozegrano na dobrze przygotowanym, chociaż grząskim boisku. W tych trudnych warunkach piłkarze obu drużyn stworzyli ciekawe widowisko, w którym nie zabrakło niczego. Była walka na murawie, liczna grupa kibiców gości i gorąca atmosfera na trybunach. Mecz miał szczególny smak dla byłego zawodnika Jezioraka – Marka Witkowskiego, który jesienią zmienił barwy klubowe. W inauguracyjnym spotkaniu, w Płocku, wygranym przez „Petrę” 3:2 strzelił swej byłej drużynie dwie bramki. Jednak powrót piłkarza na „stare śmieci” miał wymiar tylko sentymentalny, gdyż Witkowski nie oszczędzał byłych kolegów. Prowadzący spotkanie na szczycie II ligi arbiter międzynarodowy Michał Listkiewicz, oszczędził w drugiej połowie pomocnika gości, który miał już na koncie żółtą kartkę.
Cios za cios i gol Sobocińskiego
W początkowym kwadransie spotkania zarysowała się wyraźna przewaga piłkarzy z Płocka. W tym okresie dwukrotnie na bramkę Jarosława Talika strzelał Jakóbczak. Pierwszą groźniejszą akcję iławianie przeprowadzili w 20 minucie meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na bramkę Krzysztofa Koszarskiego, strzał głową oddał Wojciech Tarnowski. Od tego momentu Jeziorak przejął inicjatywę. Na bramkę Petrochemii groźnie strzelali: Robert Kiłdanowicz i Cezary Baca. W odpowiedzi Nafciarze gościli pod bramką iławian. Jakóbczak był bliski strzelenia gola, ale jego strzał z największym trudem obronił Talik.
Wreszcie nadeszła 40 minuta. Gospodarze wykonywali rzut rożny. Po krótkim rozegraniu Piotr Zajączkowski dośrodkował w pole karne. Najwyżej wyskoczył Remigiusz Sobociński, który głową przeciął lot piłki, czym kompletnie zmylił rzucającego się w przeciwny róg bramki Koszarskiego. Odpowiedź Petrochemii w 43 minucie omal nie przyniosła wyrównania, gdy po rzucie rożnym pod bramką Talika powstało ogromne zamieszanie.
Niewykorzystane sytuacje się zemściły
Po przerwie trener Jezioraka został zmuszony do zmiany nie w pełni dysponowanych Dariusza Jackiewicza i Jarosława Płoskiego na Sławomira Przytułę i Pawła Pasika. Przemeblowanie linii pomocy i powrót Zajączkowskiego na lewą stronę oraz gra na prawym skrzydle Przytuły ożywiły grę ofensywną iławian. Gdyby w 54 minucie po kontrze Jezioraka i kilkudziesięciometrowym rajdzie Przytuły, Kiłdanowicz z 10 metrów nie posłał piłki wysoko nad poprzeczką, lider mógł prowadzić 2:0.
Gdy gospodarze wyraźnie łapali wiatr w żagle, gola na wagę punktu zdobyli goście. W 65 minucie sfaulowany został Witkowski. On sam wykonał rzut wolny, po którym piłka została wybita przez iławskich obrońców. Rykoszetem wróciła jednak w okolice pola karnego Jezioraka. Niestety dla miejscowych, defensywa nie zdążyła się ustawić, co bezlitośnie wykorzystał Podolski. Spokojny, mierzony strzał i wyrównanie na 1:1. Ten gol ustawił spotkanie i mocno pokrzyżował plany Jeziorowcom.
Szalona końcówka nie dała rozstrzygnięcia
Bardzo emocjonujące były trzy ostatnie minuty meczu, które mogły przynieść zmianę rezultatu. Najpierw po zamieszaniu podbramkowym starał się zaskoczyć Koszarskiego Dariusz Preis. Odbitą piłkę przejął Daniel Dyluś i z bliska huknął nad poprzeczką. W rewanżu także nad poprzeczką, tyle że z nieco gorszej pozycji, strzelał Wojciech Małocha. I wreszcie ostatnie sekundy, to bardzo duże zamieszanie na polu karnym Petrochemii. Jednak ambitni obrońcy gości trzykrotnie zablokowali piłkę i mecz zakończył się podziałem punktów.
Twierdza Iława pozostała niezdobyta, mimo że po 787 minutach gry z czystym kontem bramkowym Talik został po raz pierwszy w sezonie pokonany w Iławie.
Na konferencji pomeczowej trener Jezioraka Józef Łobocki ocenił:
– W dzisiejszym meczu było dużo walki, sporo dramaturgii. Zabrakło tylko naszej wygranej. Nie wiem dlaczego Robert Kiłdanowicz przy stanie 1:0 pośpieszył się ze strzałem. Przecież mógł piłkę przyjąć i zapytać się Koszarskiego, w który róg mu strzelić. Mam pretensję do obrońców. Tyle razy prosiłem, żeby nie łapać na spalone… Wynik uważam za sprawiedliwy.
Jeziorak Iława – Petrochemia Płock 1:1 (1:0)
Sobociński 39 – Podolski 67
Żółte kartki: Jurkowski, Kiłdanowicz – Podolski, Serocki, Witkowski
Jeziorak: Talik, Zientarski, Jurkowski, Tarnowski, Zajączkowski, Kiłdanowicz, Baca, Sobociński (70 Preis), Płoski (46 Pasik), Jackiewicz (46 Przytuła), Dyluś
Petrochemia: Koszarski, Przerada (72 Kowalczyk), Milewski, Podolski, Serocki, Remień, Jóźwiak, Witkowski (90 Kędzierski), Dąbrowski, Jakóbczak (85 Dylewski), Małocha
Sędzia główny: Michał Listkiewicz (Warszawa)
Widzów: 6000
źródło: Gazeta Olsztyńska, Dziennik Pojezierza, Przegląd Sportowy, Gazeta Wyborcza, Nasz Tygodnik, JeziorakTV
Autor: T.R.