– Miło wspominam grę w Jezioraku, był klimat na piłkę i szansa na I ligę w Iławie – mówi dziś Paweł Róg, a jeśli jesteście ciekawi, dlaczego nie udało się awansować i jak potoczyły się losy napastnika Jezioraka, to w tym wywiadzie na pewno znajdziecie kilka odpowiedzi. Zapraszamy.
Pochodzisz z Rzeszowa, jesteś wychowankiem Resovii, jak to się stało, że trafiłeś na Warmię i Mazury?
Tak pochodzę z Rzeszowa, jestem wychowankiem Resovii. Jak znalazłem się na Warmii? Grałem w Reprezentacji Polski do lat 18, gdzie drugim trenerem był śp. Józef Łobocki i dzięki niemu oraz Piotrowi Wieczorkowi w 1994 roku trafiłem do Stomilu Olsztyn. W Stomilu razem z kolegami awansowaliśmy do 1 ligi.
Do Jezioraka przyszedłeś ze Stomilu Olsztyn wraz z piątką piłkarzy (Jarosławem Talikiem, Bartoszem Jurkowskim, Dariuszem Jackiewiczem, Cezarym Bacą i Piotrem Zajączkowskim), których karty zawodnicze miał Piotr Wieczorek. Jak to wyglądało?
Tak zgadza się. Pytasz czy mieliśmy wybór? Tak, mogliśmy zostać w Stomilu, ale gdy podziękowali Panu Wieczorkowi odeszliśmy wszyscy razem z nim. On był właścicielem naszych kart zawodniczych, Stomil nie miał nic do powiedzenia.
Gdzie wtedy mieszkałeś w Iławie?
Na początku w hotelu, później klub wynajął mi mieszkanie. Nie pamiętam jak się nazywało osiedle, ale nie daleko szpitala.
Przyjaźniłeś się wtedy z którymś z piłkarzy?
Przyszedłem ze Stomilu z kolegami, z którymi grałem w Olsztynie. Nie znałem chłopaków z Jezioraka. Przyjaźniłem się z Jarkiem Talikiem, Darkiem Jackiewiczem i Sylwkiem Czereszewskim.
Był podział na grupę iławską i olsztyńską w drużynie?
Na początku myślę, że tak. Przyszliśmy dużą grupą, później dołączył jeszcze Czarek Baca i Daniel Dyluś. Tworzyliśmy trzon całej drużyny. Ale w późniejszym czasie było ok, co było widać po wynikach.
Nie da się ukryć, że nowa drużyna Jezioraka zaczęła się tworzyć po wywalczeniu awansu do II ligi. Jako formę integracji prezes Wieczorek “wymyślił” wspólnie ogniska dla piłkarzy i sponsorów w uroczo położonych nad jeziorem Jeziorak niewielkich Jażdżówkach. Ośrodek wczasowy, doborowe towarzystwo, lata dziewięćdziesiąte – działo się czasami?
Oj tak, działo się. Czasami teraz śmieję się z tego, ale Wieczorek trzymał nas krótko. Nieraz byłem u niego na dywaniku (śmiech). Miło wspominam grę w Jezioraku, był klimat na piłkę i szansa na I ligę w Iławie. Zresztą to były inne czasy niż teraz.
Tworzyłeś atak Jezioraka z Cezarym Bacą, jednak miałeś pecha. Nie omijały cię kontuzje i pod Twoją nieobecność swoją szansę wykorzystał Remigiusz Sobociński. Remi nadal gra w piłkę a czym się zajmuje Paweł Róg?
Tak byłem troszkę niesfornym zawodnikiem, kontuzje też mnie nie omijały. Koledzy jeszcze gdzieś się bawią piłką, śledzę ich kariery. W 2000 roku grałem na Podkarpaciu, gdy doznałem kontuzji kolana w trakcie meczu. Prosto z boiska trafiłem do szpitala. Po operacji kolana skończyło się granie w piłkę. W 2004 roku wyjechałem do Francji, gdzie do dziś mieszkam i pracuje.
Jak to się stało, że mimo dwukrotnego podejścia do drużyny trenera Łobockiego nie przebiłeś się na stałe. Dawałeś radę na treningach? Czysto piłkarsko, jak sobie radziłeś w Jezioraku?
W Jezioraku nie miałem problemu na treningach czy w meczach. Problem był z otoczeniem innych kolegów spoza światka piłkarskiego.
Trener Łobocki mówił o Tobie, tu cytat: “spryciarz na boisku i poza nim”. Możesz rozwinąć tą myśl?
(śmiech) Piłkarsko byłem cwaniakiem, poza boiskiem też. Bardzo lubiłem trenera Łobockiego. Wiele razy patrzył przez palce na moje występki, wiem że nie raz go zawiodłem. Wiesz jak było poza boiskiem. Iława to małe miasto, wszyscy wiedzieli co robimy poza stadionem. Pamiętam, jak przyjechałem na trening, a trener Łobocki wziął mnie na bok i powiedział: “Piróg, jak dupę zmoczysz, to ja z Wieczorkiem ci nie pomogę” (śmiech)
Dlaczego tak właściwie opuściłeś Jezioraka i zrobiłeś przerwę? To mógł być najlepszy czas twojej kariery. Nie wolałeś czekać na szansę?
Była troszkę nagonka na nas. Klimat zaczął się psuć. Zarząd Jezioraka podziękował Bacy i Dylusiowi. Każdy gdzieś poszedł w swoją stronę. Mogliśmy zrobić I ligę w Iławie ale zaczęły się problemy finansowe klubu, a nam zarzucano zbyt małe zaangażowanie w meczach.
Cezary Baca w wywiadzie dla Weszło mówił, że “sponsorzy przeliczyli się i nie było ich stać na pierwszą ligę”, stąd cała ta rzekoma afera z odsunięciem zawodników i zarzutami za brak zaangażowania..
Mam podobne zdanie. Jezioraka w tamtym momencie nie było stać na I ligę. Klub nie był gotowy na taki przeskok. Pamiętam był taka sytuacja, że wszystko wygrywaliśmy, ale klub nie miał na premie. Wieczorek płacił, ale do pewnego momentu, potem się skończyło. Szkoda, bo mogła być I liga w Iławie.
Czułeś się niedoceniany w Jezioraku?
Nie, nigdy tak nie pomyślałem. Były lepsze momenty i gorsze, ale nigdy nie czułem się gorszy piłkarsko. Ja zawsze byłem tą osobą, która rozluźniała atmosferę w drużynie.
A gdybyś mógł spotkać tamtego siebie, jaką byś sobie dał radę?
Gdybym wtedy wiedział to, co wiem teraz może wtedy inaczej potoczyłyby się losy, ale nie żałuję niczego. Poznałem fajnych chłopaków, z niektórymi mam kontakt do dziś np. z Piotrem Zajączkowskim, Darkiem Jackiewiczem, Jarkiem Talikiem czy też Sylwkiem Czereszewskim. Każdy z nas ma teraz swoje życie, ale miło czasami powspominać, a życie toczy się dalej.
Rozmawiał: T.R.